Prawo i Rynek

Blog o prawie pracy, zabezpieczenia społecznego,
rynku usług prawniczych i pracy prawnika

Blog o prawie pracy, zabezpieczenia społecznego,
rynku usług prawniczych i pracy prawnika

Wchodzę do firmy, a tam ?banda? przedsiębiorców

Z zewnątrz wyglądało na to, że spółka zatrudnia kilkudziesięciu pracowników. Nic bardziej mylnego. Każdy z podwładnych okazywał się osobą fizyczną prowadzącą własną działalność gospodarczą. Wynajmował biurko i kawałek podłogi od swego ?kontrahenta-pracodawcy?. W najgorszym wypadku był zleceniobiorcą, z zagwarantowanym w umowie prawem do korzystania z ciągów komunikacyjnych i toalet zleceniodawcy. Krótko potem rozmawiałam z inspektorem z Państwowej Inspekcji Pracy. Potwierdził, że w kontrolowanych firmach sytuacja z roku na rok wygląda coraz gorzej ? ubywa pracowników, przybywa zatrudnianych na podstawie umów cywilnoprawnych, a coraz częściej warunkiem podjęcia ?pracy? jest założenie własnej działalności gospodarczej. Dotyczy to w zasadzie (poza sektorem publicznym) wszystkich branż i większości zawodów ? od budowlańców i szwaczek po lekarzy i prawników. Gorzej jest w średnich i małych firmach.

Historia ta przypomniała mi się podczas majowego, długiego weekendu. Kto ma dziś obchodzić 1 Maja Święto Pracy, jeśli coraz mniej osób ma przywilej bycia pracownikiem?

Chyba tylko z przyzwyczajenia mówimy o rynku pracy, bo bardziej adekwatnym określeniem byłby rynek usług, a przynajmniej pracy i usług.

Uważa się, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest chęć obniżania przez pracodawców kosztów pracy (zwłaszcza ZUS), czego nie sposób zresztą zanegować. Powoduje to pogorszenie ochrony socjalnej pracujących. Rzeczywiście, zatrudniani ?niepracowniczo? tracą uprawnienia urlopowe, nie mają zasiłków (np. chorobowego) z ubezpieczeń społecznych albo są one im wypłacane w niższej wysokości, niż gdyby byli pracownikami. To poważne skutki, bo nie tylko ze wspomnianymi konsekwencjami na dziś, ale też na jutro (niskie emerytury). Do tego trzeba doliczyć straty psychiczne, np. utratę poczucia bezpieczeństwa, stabilności zawodowej podwładnych.

Zapomina się jednak, że przy okazji dochodzi do poważnych modyfikacji w relacjach, które kiedyś określilibyśmy jako pracodawca-pracownik. Przede wszystkim zmienia się płaszczyzna odpowiedzialności zatrudnianego. W efekcie zaczyna on partycypować w ryzyku gospodarczym swego mocodawcy. Przecież teoretycznie, na gruncie prawa cywilnego, obie strony są równymi podmiotami, a w razie sporu nie ma uprzywilejowania pracownika jako słabszej strony stosunku pracy. Uważam, że właśnie to przesunięcie odpowiedzialności jest poważnym skutkiem zmian na rynku pracy, o którym, nie wiedzieć czemu, zapomina się w publicznej dyskusji.

 

Kategoria: Prawo pracy